Krótka recenzja książki "Książę i żebrak"

Mark Twain naprawdę potrafił pisać wciągające historie dla chłopców, do tego bez infantylizmu. Nawet happy endy były okraszone zbrodniami i ofiarami śmiertelnymi. Idea zamiany miejsc jest pokazana bez żądnych magicznych hokus-pokus, lecz rozsądnie wytłumaczona. Król nie jest jakimś władcą bez skazy, rzezimieszki czystym złem, a Miles Hendon superbohaterem.
Także reakcje dorosłych były zdroworozsądkowe, a nie dziecinne jak w bajkach. Może niektórzy dzisiejsi pedagodzy by protestowali przez nazwaniem tej części spuścizny Twaina dziecięcą czy młodzieżową, ale takie było wtedy życie. Młodzi ludzie na co dzień stykali się i ze śmiercią i z żebraniną i przestępstwami, szczególnie drobnymi, jak kradzież kieszonkowa. Dziś rzadsze, ale w literaturze dla uczniów zastąpione właśnie infantylizmami.
Do tego jeszcze realia historyczne zostały solidnie przedstawione – szczególnie sposób życia ubogich, wygląd Londynu czy wiosek a także różne zajęcia ludzi „z gminu”. Obaj bohaterowie są przy tym w wieku domniemanego czytelnika powieści, przez co łatwo im się z nimi identyfikować. No i element egalitarny – w końcu Tom Canty w swojej roli spisał się niezgorzej, zaś dworacy w ceremonii koronacji wypadli moralnie co najmniej dwuznacznie. No i ta znakomita leciutka ironia Twaina …
Po prostu stara dobra klasyka.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *